Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

czwartek, 25 grudnia 2008

twenty sixth

Nie uciekaj, nie znikaj
Postaci złocista
Tak piękna, złotowłosa,
Nieskalana, czysta.
Osyp mnie światłem
Swoim odrobinę,
Bym mogła zabłysnąć
We mroku głębinie.
Przedstaw mi Boga,
który Cię obdarzył
promiennym uśmiechem,
Rumieńcem na twarzy
i mocą magiczną,
która mię zakleła.
Niechaj i mnie Bóg
czyni takie dzieła.
Niechaj zabije
Tę nędzną granicę,
która odgania,
gdym jest w okolicę.
A Ty - Aniele
zagraj mi melodię,
która pozwoli mi
zaufać Tobie,
zapewni, żeś godzien
mego poświęcenia
i myślom moim da
wniebowstąpienia.
Choć ciało na ziemi
żywota dokona,
Miłości ma w niebie
ostanie spełniona.

środa, 24 grudnia 2008

twenty fifth

Wigilia !

Życzę wszystkim wesołych świąt :)

wtorek, 23 grudnia 2008

twenty fourth

Jutro wigilia i nadal nie ma śniegu. Czego można się było spodziewać?

Nie ma szans, że spadnie akurat, kiedy będę zasiadać do wigilijnego stołu.

W dodatku nastrój świąteczny jest taki jak zwykle... presja i roztargnienie. Nie ma czasu, żeby zrobić wszystko, a myśląc o tym zapomina się nawet robić te rzeczy, na które jest czas. Bez sensu... Podstawowe czynności, które wykonuje się każdego dnia nagle zdają się być najtrudniejszym zadaniem.

A wystarczyłaby może chwila pdpoczynku i relaksu...?

poniedziałek, 22 grudnia 2008

twenty third

Święta już za dwa dni, ale ja znowu tego nie czuję. Gdzie śnieg?! Gdzie zakupowy szał?! Gdzie do kurwy nędzy jest to, co dawało niegdyś tak wielką radość na nadchodzące święta? Znikło.

I kolejne szare święta bez śniegu.

A jednak nie mogę się doczekać.
-----------------
I gdzie mój Anioł z nieba? Nie widać.

niedziela, 21 grudnia 2008

twenty second

Oczekiwanie mnie wykańcza... Czy chodzi o wigilijną wieczerzę, czy o dobrą wiadomość, moja cierpliwość niestety szybko się kończy, wtedy usiłuję znaleźć zastępstwo, dzięki któremu przez chwilę zapomnę o czekaniu. Nowa miłość, wspomnienia o starych zauroczeniach, płynięcie z prądem wyczerpujących przygotowań do świąt, spotkania z przyjaciółmi... jednak musi sie trafić moment, w którym przypominam sobie, na co tak niecierpliwie czekam. Znów próbuję zagłuszyć myśli. Błędne koło.Najgorsze, że nie mam na to wpływu, nie mogę przyspieszyć osiągnięcia mojego upragnionego celu. I jaki to wszystko ma sens? A taki...

Oczekiwanie na coś przyjemnego jest bardzo ekscytujące. Np. oczekiwanie na prezenty świąteczne, wigilię Świąt Bożego Narodzenia... Czas spędzony z rodziną.

Jest jednak rodzaj oczekiwania, który wyprowadza tylko z równowagi, doprowadza do obłędu... Tak jest, gdy cel, do którego się dąży jest niepewny. Z góry zakładamy, że rezultat naszych starań będzie pozytywny, jednak nic nie jest oczywiste. Myśl o tym, że będzie on negatywny wywołuje bezustanny niepokój. Jak sobie z tym poradzić? Jeśli ktoś się dowie, niech bezzwłocznie mnie powiadomi.

Najgorsze, kiedy oczekiwanie trwa wieki i nie mogę dostrzec końca ciemnego tunelu...

--------------------------

Aniele, zrzuć mi jedną ze swoich gwiazdek.

czwartek, 18 grudnia 2008

twenty first

Twoje oczy spoglądają na mnie
Spod białej chmury tak tępo.
Wgłąb Twoich myśli próbuję wniknąć,
Gdyż sama zgadnąć nie umiem...
Nie wiem, czy patrzysz po to, by patrzeć
Czy nie masz gdzie wzroku zawiesić?
Półuśmiech ślesz kątem ust anielskich.
To do mnie machasz skrzydłami?
Jak ja - nie wiesz, czy to, co widzisz
to magia czy mgła między nami.
Zrzuć aureolę, podziel się blaskiem,
rozwiej włosy złociste,
Zamień swój wzroczek na męskie spojrzenie.
Choć lubię ten wzrok delikatny.
Nie zmieniaj, bądź jaki jesteś - anielski
Nie niszcz..... zauroczenia.
Lecz zapisz w pamiętniku dnia kolejnego
Wspomnienie mojego spojrzenia.

twentyth

Gdzie kończy się niewinny żart a zaczyna bezgraniczne chamstwo? Granica dobrego smaku jest bardzo cienka i łatwo nieświadomie kogoś urazić. Dobrze jest się przyznać to tego i przeprosić, jednakże trzeba liczyć się z konsekwencjami. Nikt nie wybacza od tak sobie, zwłaszcza, gdy cios był bardzo bolesny... Niestety, ludzie ranią siebie wzajemnie i nikt nie ma na to żadnego wpływu. Ja również nic nie zmienię moim kazaniem pasyjnym żaląc się i nakazując poprawę.
Mogę jedynie powiedzieć, że przykro mi z powodu tego, co się wydarzyło, ale niczego nie naprawi się już tak, aby było jak dawniej.

Czas leczy rany...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Boże, ześlij mi jednego ze swych złotowłosych Aniołów...

piątek, 12 grudnia 2008

nineteenth

Świat czasami mnie przeraża. Najpierw wszystko jest żałosne, wszystkie próby poprawy stają się bezowocne, wysiłek jest na nic. Jednak w pewnym momencie staje się rzecz niesłychana, mianowicie los się do nas uśmiecha, daje szansę lepszego życia, wyciąga wręcz rękę i przedziera przez wszystkie ciernie. Szybki chwyt i szczęście stoi otworem. My jednak świadomie puszczamy dłoń i wracamy, dąrząc do kolejnego upadku. Dlaczego tak bardzo lubimy być ranieni? Może ludzie, którzy wcześniej nas ranili zrozumieją swój błąd i sami wytną wszystkie ciernie?
Mogą nawet wyciągnąć kolce, które boleśnie wbiły się w skórę.
Wyleczą rany... Ale co z tego, kiedy zostaną szpecące blizny? Tych się już nie da załatać, jak przetarte spodnie.

Spójrz na mnie...
Powiedz, że to Cię uszczęśliwi.
Tak?
Wobec tego ja nie mogę dać więcej... więcej nie mogę powiedzieć.
Żyj tak, jak uważasz za słuszne.

______________

Michaelangelo --- zawładnij krainą moich snów.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

eighteenth

Związki są dziwne. Dziewczyna i chłopak spotykają się, zauroczeni iluzją osobowości myślą, że zakochują się w sobie wzajemnie. Ale jak można kochać kogoś, kto nie może przetrawić Twoich przyzwyczajeń, nawyków i poczucia własnej wartości? Każdy z nas ma jakieś wady, jednak jednym z obowiązków partnera, który twierdzi, że kocha jest akceptacja tychże nawyków, mentalności... Czasami odnajdują siebie ludzie, którzy tą właśnie mentalnością do siebie nie pasują, lecz jedna ze stron usiłuje podporządkować się drugiej, aby nie dopuścić do rozpadu związku. Dlaczego? Może boją się, że już nigdy nie znajdą kogoś, kto powie im magiczne słowo na 'k'. Może łudzą się, że co raz częstsze wątpliwości to tylko hiperbola... Sami tego nie wiedzą. Nie warto łatwo popadać w paranoję, ubzdurać sobie tego, czego się w rzeczywistości nie czuje. Miłość jest darem pięknym, błogosławieństwem, jednak nikogo nie można do niej zmusić, także samego siebie. Człowiek to tak bezsensowny organizm, który wpaja sobie do głowy coś, czego później nie da się wyplenić.
Ludzie zacznijcie się szanować i nie brać tego, co los podsunie Wam pod nogi, bo może się okazać, że moneta, po jaką się schylacie, to stary, zużyty kawałek papieru toaletowego, który właśnie wyrzuciła przez balkon sąsiadka...

środa, 3 grudnia 2008

seventeenth

Czy mi się zdaje, czy wszystko zaczyna się układać? Może nie dokładnie tak, jak bym chciała, ale nic nie doprowadza mnie ostatnio do skrajnej irytacji. To już pewien plus, który postanowiłam uwiecznić, bo takowych w życiu niewiele.

Świat się śmieje, ze mną, nie ze mnie.
Tęcza ma więcej niż trzy kolory.
Widzę ich już prawie siedem.
Ciemne chmury na błękitnym tle
wydają się być ciemną draperią,
zachlapaną błękitnym akrylem,
błyszczącym, o gładkiej powierzchni.
Akryl błyszczy dokłanie tak,
jak moje niebieskie oczy,
kiedy spoglądają w Twoją stronę.
A świat uśmiecha się wtedy ze mną.
Jeszcze tego nie widzisz,
bo sam nadal dostrzegasz tylko chmury.
Rozumiem,
Szanuję,
Pojmuję,
Poczekam...
Bądź siódmym kolorem... czerwonym,
zaraz obok zieleni, która nabiera
soczystych odcieni,
W kolorze mojego drzewka szczęścia
na brudnym stoliku. Stolik umyję,
A drzewko będę podlewać. by nie uschło.
Jesteś moim kolejnym rozdziałem
w 'księdze gości' na blogu...

poniedziałek, 24 listopada 2008

sixteenth

Świat jest taki monotonny... Niby co dzień zdarza się coś innego, jednak wszystko wydaje się takie same. Czasami mam ochotę rzucić się z klifu, za drugim razem podskoczyć najwyżej i złapać w dłonie chmury. Dziś zdecydowanie mam na myśli to pierwsze. Teoretycznie nic się takiego nie stało. Właśnie... Czemu choć raz nie może wydarzyć się coś wyjątkowego? Coś, co odmieni mój świat na zawsze. Nawet gdyby miało to znaczyć ciągłe wzloty i upadki - chciałabym, aby nazajutrz wydarzyło się coś 'innego'. Nawet świadomość bycia z tym frajerem dawało mi poczucie, że ktoś jednak o mnie myśli, coś urozmaica mój bezgranicznie nudny dzień.
Czasem mam wrażenie, że jestem nikomu na tym świecie niepotrzebna. Czasem, że wszystko jest przeciwko mnie.
Wydaje mi się, że nikt nie może pojąć mojego toku rozumowania i każdy ma mnie serdecznie dość...

Przepraszam wszystkich, którym działam na nerwy...

czwartek, 6 listopada 2008

fifteenth

Z porażką trzeba iść przez życie. Stawić jej czoło, a nie ukrywać, lub wlec się za nią. Najlepszą metodą jest obrócenie jej w żart... Wtedy śmieją się z Tobą, nie z Ciebie. Może zapomną, jeśli będziesz milczeć. Ale jeśli ktoś zapyta, nie wstydź się, że spieprzyłeś sprawę. Ciesz się, że nie było gorzej. Kto zwróci Ci uwagę, jeżeli będziesz iść dalej z podniesioną głową? Tylko ten, kto nie wie jaki wielki trud podjąłeś, aby dojść do tej porażki.

Nie pokazuj innym jaki byłeś kiepski. Śmiej się z tego, że byłeś tragiczny.

Jest coś, co ceni się u ludzi. To poczucie humoru, które uratuje z każdej niezręcznej sytuacji...

Nie kryj wstydu. Pokaż dumę.

poniedziałek, 3 listopada 2008

fourteenth

Mam jednak jeszcze odrobinę wiary w siebie. Jest lepiej i chociaż powieki cały czas opadają i nie chcą dopuścić do siebie jakiejkolwiek wiedzy oraz świadomości, potrafię odrobinę zebrać się w garść...

Czy przestaje mi doskwierać samotność i odrzucenie? Może. Czasem się zdarza, że tracę wszelką nadzieję.

Nie jestem samotna, mam kochającą rodzinę, która zawsze pragnie mojego dobra, choć raz na jakiś czas okazuje to nie tak, jak chciałoby moje JA.

Nie jestem odrzucona, mam wiernych i zawsze gotowych na poświęcenie przyjaciół. Oni podniosą mnie na duchu i wykopią z każdego dołu, w jakim się sama zagrzebię.

Tak.
Sama jestem sobie winna, że użalam się nad swoimi porażkami. Wykopię dół do którego się wczołgam. Nie potrafię z niego wyjść, nie mogę się też sama zakopać. Gniję na powietrzu niczym zmasakrowane zwłoki, które ktoś porzucił z niechęcią, zaraz po zabójstwie; w ziemi, a jednak na powierzchni.
Czasem potrzebuję wstrząsu, aby zdać sobie sprawę, jakie mam szczęście, że wokół mnie gromadzi się tylu dobrych ludzi...

Wybaczcie moje dziwne porównanie.

niedziela, 2 listopada 2008

thirteenth

Niechęć do wszystkiego bierze górę, a ja nie mam siły, aby przeciwstawić się udogodnieniom. Wiem, że powinnam zebrać swoje myśli w jeden punkt i skierować je ku obowiązkom, ale nie mogę... nie daję rady. Motywacji brak nadal... A może jest, ale nie dociera do mnie jeszcze w tym momencie. Jestem nieudacznikiem...

nie.

potrafię.

mogę.

dam radę.

Ale tyle jest innych kwiatów...
Zaczynają się schody, co raz bardziej strome. Męczy mnie bieganie po nich, jednak wiem, że nie ma windy na górę.

To, co mi nie wychodzi nie jest dla mnie bez znaczenia i chciałabym, aby wszystko było jak należy. Potrzebuję tylko mniej stresu, mniej nacisku, mniej presji... mniej świadomości, że nie mam siły podjąć się trudu i dojść na szczyt.

Pokażcie mi, że chcieć, znaczy móc...

piątek, 31 października 2008

twelveth

... Wszystko traci sens.

Cały ten świat.

Cały urok chwili.

Stare Dobre Małżeństwo jeszcze bardziej przygniata moje i tak zmiażdżone samopoczucie. A jednak słucham... Wmyślam się w tekst... w poezję.

Disturbed nie brzmi tak, jak wcześniej... Wszystko, co stare zaczyna iść w odstawkę, bo nie mam nastroju na normalne istnienie.

Bez ambicji.
Bez motywacji.
Bez chęci.
Bez pamięci.
Bez życia.

Bo co to za życie bez kogoś, kto by je docenił? bez kogoś, kto spojrzy na nie z bliskiej odległości, nie z dystansu... i powie "Jest cudownie, bądź, jaka jesteś".

Herbata trzyma mnie z otwartymi oczyma... nie ma jednak z kim się nią podzielić. Nikt prawie nie docenia już smaku i aromatu prawdziwej herbaty... zielonej. Tylko ona potrafi rozedrzeć płachtę ciemnego, szmatławego materiału, który przykrywa mój umysł i nie pozwala dotrzeć do niego promieniom Słońca.

Różowe okulary pokryły się sadzą... Popękały... Tworząc iluzję świata taką, jak w peryskopie. A może taki faktycznie jest świat? Zakrzywiony, zdeformowany i skomplikowany...

Jak dotąd wszystko było w miarę proste. Zaplątało się nagle w węzeł gordyjski...

'Sen bez snu...'

niedziela, 19 października 2008

eleventh

Tracę Cię z zasięgu wzroku...

na cały następny tydzień.

I tak nie widzisz,
tydzień,
żadna różnica dla Ciebie.

Czyż nie?

Zostaje mi tylko wyraźny obraz w wyobraźni i marzenia,

gdyby... .

'Jestem sama"

'Nie lubię też niczyją być, to takie smutne. Przecież wiesz...
Jeszcze nie Twoja, nie jego już. Zawieszona czekam tu"

***

Wiara Koliduje z moim światem rzeczywistym. Ale już zaczyna zanikać... Może znów będzie normalnie.

poniedziałek, 13 października 2008

teenth

Dzisiaj pełnia, wiesz? Kocham wpatrywać się w Księżyc... Jest taki niezbadany, w pewnym sensie czarodziejski. Widzę w nim Twoje odbicie. Tak piękny, pozornie tak bliski, abym mogła go zobaczyć, jednak nieosiągalny dla mnie w sensie fizycznym...
Chciałabym, by czasem Księżyc zaświecił mi jaśniej, by jego blask oświetlił mi drogę, by mrugnął do mnie z nieba - maleńkiej mnie, nic nie znaczącej dla tego świata w kontekście całej ludzkości. Gdybym znikła, nikt by nie zauważył. Wszak jestem tylko atomem w jednej z miliona cząsteczek. A czy Ty byś zwrócił uwagę? Pewnie nie...

Odwróć się...

Spójrz...

Nie chcę, żebyś był moim Księżycem, bo choć świeciłbyś nade mną i ogrzewał promieniami, nie mogłabym Cię dotknąć... Tylko patrzeć, patrzeć, patrzeć. To mnie nie satysfakcjonuje.
Bądź chociaż moją gwiazdą... One dają więcej ciepła.

'Zagubieni - Książę - jesteśmy
pod gwiazdami grzejemy ręce
niebo śmieje się szeroko
nasze niebo to jednak coś więcej

niespokojnie - Książę - żyjemy
wśród szeptanych krucho skarg
dzień do dnia sie dodaje
w dobrą gwiazdę trzeba wierzyć nam

nasze wieczne ucieczki - wycieczki
nasze wzdychanie w nieznane
kiedy niebo cię olśni
wiesz że zaczął się wielki taniec

pod gwiazdami - Książę - jesteśmy
pod gwiazdami grzejemy ręce
niebo śmieje się otwarcie
i nie trzeba wtedy nic więcej '


Widzisz Księżyc? Poproś go, aby zszedł na Ziemię...

wtorek, 7 października 2008

nineth

Nie wiem już, jak mam myśleć: Widzisz mnie czy nie? Niby spoglądasz, niby uśmiech rozpromienia Twą cudowną twarz, kiedy na siebie trafimy, a jednak nic nie robisz. Minęło już trochę czasu, a ja przyzwyczajona do pośpiechu, nie mogę zrozumieć. Dlaczego Ty się nie spieszysz? Mój czas zatrzymał się dla Ciebie, abyś zdążył dostrzec, jak się nie staram. Taka jest prawda, że potrafię mówić, co mają robić inni, podczas, gdy sama pływam w chmurach...

Obudź mnie

Wstrząśnij mną

Spoliczkuj,

żebym mogła się ocknąć

Rzuć choćby z urwiska,

aby wywiać moją głupotę...



Wiem, Kto jest jedynym kwiatem w moim ogrodzie.

niedziela, 5 października 2008

eighth

Uczucie bezcelowości życia i osamotnienia ciągnie się za mną bez przerwy. Nie mam ochoty zaakceptować faktu, że nie chcesz spojrzeć na mnie w sposób, jaki by mi odpowiadał. Wiem, że moje podejście jest egoistyczne i nie widzę jego korzeni, przecież nie pierwszym i nie ostatnim mężczyzną na ziemi jesteś. Jednak ja widzę Ciebie tak, jakbyś był jedynym moim prawowitym właścicielem, a właściwie mógłbyś nim być.

Dziwna teoria...

Co mam zrobić, żebyś mnie polubił?

Czy mam robić cokolwiek? Przecież powinieneś mnie lubić taką, jaka jestem, nie powinnam się niczym przypodobać.

Nikt inny nie umie zwrócić mojej uwagi...

Jesteś magiczny?
Zaczarowałeś mnie?
Zawładnąłeś moimi marzeniami?
Gdzie jest tu miejsce na moje własne myśli,
kiedy one wciąż krążą wokół Twojej osoby?




Gdzie jestem? W której części pustki... ? Znajdę jeszcze drogę z bezkresnej bezsensowności mojej imaginacji... prosto do Ciebie i Twojego umysłu, aby go obezwładnić tak, jak Ty obezwładniłeś mój.
Wiszę gdzieś pomiędzy wymiarami rzeczywistości. Jedna rzeczywistość jest Twoja, w której nie ma miejsca dla mnie. Druga to ta, w której widzę Ciebie, nieprawdziwego Ciebie z czymś, co nie istnieje.

Płynę... Nie Widać Kresu.

czwartek, 25 września 2008

seventh

Bardziej niż zwykle doskwiera mi samotność... Wiem, że nie jestem jedyną na świecie, wiem, ze wiele osób może to samo powiedzieć o sobie... ale mówię to w tej chwili ja. Być może się nad sobą użalam, czego w przypadku innych sama nie lubię. Być może za bardzo się staram kogoś znaleźć, być z nim.

Ty i tak nie zwrócisz na mnie uwagi...

Wiem, że inni mają gorzej, to, że są gorsze kataklizmy niż brak miłości przeciwnej płci w moim wieku...

Chciałabym mieć do kogo się przytulić, porozmawiać, pośmiać, a czasem wypłakać w ramię... Potrzebuję silnego, męskiego i wrażliwego ramienia. Takiego, które otuli mnie miękko i opiekuńczo, gdy mój świat legnie w gruzach i które będzie śmiać się razem ze mną, gdy dobry humor będzie promieniował ze mnie na wszystkie cztery świata strony... tego pragnę.

Bym kiedyś mogła Ci zaśpiewać...

"Jest jeszcze kąt, dla mnie na ziemi
Kąt jak Twe ramiona rozwarty
I zawsze można biec do Ciebie
Przeczekać burze ostre wiatry

Jestem dla Ciebie piorunochronem
I gradobicie świata tego zbieram
Chcę chronić nas jak tylko umiem
Gdy na zakręcie nasza ziemia

Dobrze ze jest kąt na tej ziemi
Kąt jak Twe ramiona rozwarty
Bo razem raźniej nam rozegrać
Tak dziwnie rozdane karty

I lampą ci jestem która oświetla
Gościniec mroczny i wciąż wyboisty
Bo trzeba krok za krokiem iść by być
dla siebie jeszcze bliższym"



***
Chciałabym kochać i być kochaną...

Wiem Kilka rzeczy, których nie wie nikt...

(Treść notki została nieco zmieniona, bo co niektórym nie pasuje to i owo)

środa, 24 września 2008

sixth

Cioto - oświadczam Ci wszem i wobec:

Die, die, die my darling
Don't utter a single word
Die, die, die my darling
Just shut your pretty mouth

I'll be seeing you again
I'll be seeing you in hell


Spotkamy się w piekle. Wtedy będziesz na wieczność skazany na mnie. To nie będzie miłe spotkanie - Gwarantuję.

wtorek, 23 września 2008

fifth

Liście jeszcze zielone. Żaden nie lśni złotem, nie mieni czerwienią ni brązem. Kalendarzowa jesień w pełni jest jeszcze w oddali. A jednak moje myśli ogarniają wszystkie odcienie szarości. Melancholia, nostalgia... To jedyne, co mogę powiedzieć o swoim nastroju, choć sama nie wiem, czym jest to właściwie spowodowane. Pogoda? Strugi deszczu i wiatr hulający pod cienką bluzeczką, w której dotychczas było zbyt gorąco? To całkiem możliwe, choć mogłabym też rzec, że jest to wina Twojego braku zainteresowania. Posyłam Ci uśmiech. Staram się zwrócić Twoją uwagę. Może staram się za bardzo? A może zbyt wiele chcę... Ty uśmiechasz się lekko, prawie niewidocznie.
Wiem.
Chciałabym za szybko.
Za bardzo.
Zbyt chaotycznie.

Czuję, że nie mogę obrać w swoim życiu żadnego celu. Nie widzę siebie w przyszłości.
Zdarza się uśmiech, dobry humor, ale na krótko. Widzę Ciebie - moja twarz pokrywa się rumieńcem, a zarazem nieśmiałym uśmiechem. Zawstydzonym, ale szczerym. A Ty? Ciężko Cię rozszyfrować. Niby czasem spoglądasz, ale kiedy nasz wzrok spotka się - starasz się tego nie widzieć. Przynajmniej przez chwilę, bo moje oczy kierują się w tym momencie na kogoś innego. Dla niepoznaki. Nie widzę jednak wtedy, jak reagujesz, kiedy się uśmiecham z zaskoczenia.

Może zachowujesz się tak, jak ja? Coś Cię przyciąga, ale boisz się tego okazać? Wydaje mi się... mam wrażenie, że Ty interesujesz się chociaż odrobinę....

Warto Kierować się instynktem.

sobota, 20 września 2008

fourth

Tęsknię za Twoim wzrokiem i ciepłym uśmiechem... A zobaczę Cię dopiero w poniedziałek.

Dlaczego, kiedy się na coś z niecierpliwością oczekuje czas płynie znacznie wolniej, niż w chwilach, które mijają nam cudownie i beztrosko? A przecież godziny nie przyspieszają... Trwają zawsze 60 minut. Nie mniej, nie więcej. Z jakiego więc powodu musimy tak cierpieć czekając na coś, co piękne? To tak jakby Bóg zrzucił nam z nieba banknot uczepiony do niewidocznego gołym okiem sznurka i kiedy zbliżamy się, aby sięgnąć po niego dłonią - Bóg szarpie sznurek dalej, krzycząc:
-Biegnij idioto ślepo za szczęściem, muszę Cię jeszcze odrobinę podręczyć.

Chodź, spójrz jak się męczę... Cierpliwość nie jest moją mocną stroną, a oczekiwanie mnie irytuje, doprowadza do obłędu...

Szał

rozpacz

tęsknota

...

Czemu się budzę o czwartej nad ranem
i włosy Twoje próbuję ugłaskać...
Lecz nigdzie nie ma Twoich włosów.
Jest tylko blada nocna lampka
-Łysa śpiewaczka...

Widzieć Kogoś... na kogo warto czekać choćby wieczność.

third

Nareszcie zauważyłeś, że patrzę. Dzisiejszy dzień był jednym z najpiękniejszych, bo usłyszałam Twój głos kierowany do mnie. Po raz pierwszy.Twój głos jest tak cudowny, że ledwie mogę cokolwiek odpowiedzieć... Tak czy inaczej nic straconego... żadne moje słowo nie jest godne Twojego. Gdybyś mógł mówić częściej? Do mnie?

A ja z oczu zmywam sen...

Bo to, co wcześniej było tylko snem, zaczyna dziać się na jawie. I choć to tylko fragment tego, o czym myślę, jednak uszczęśliwia mnie tak bardzo, że nie wymagam więcej, niż tylko Twoich słów.

Co raz częściej myślę o Tobie, lecz nadal jesteś tak odległy... Choć bliżej niż wczoraj, to dalej niż za tydzień, dwa... miesiąc. Nie wiem, co się stanie za miesiąc, ale moja wytrwałość pozwoli mi poznać Cię znacznie bliżej niż dziś.

Ciągnie mnie do ciebie
jak mnicha do nieba
cygana do skrzypiec
głodnego do chleba
jak pijaka do szklanki
do miodu niedźwiedzia
na oślep na pal licho
ciągnie mnie do ciebie...

Wielu Kocha...

Ja jeszcze nie... ale może już niedługo?

piątek, 19 września 2008

second

Gdybyś mógł od czasu do czasu na mnie spojrzeć... Podarować mi chociaż jeden uśmiech... Wcześniej okazywałeś względne zainteresowanie. Teraz? Już Ci się znudziłam? A może jestem niewystarczająco atrakcyjna... Chciałabym wiedzieć, co lubisz, co podoba Ci się tak bardzo, że nie kierujesz ku mnie wzroku...? A może czekasz, aż ja coś do Ciebie powiem? Jestem bezwładna, nie potrafię dać Ci znaku. Moich spojrzeń nie widzisz, albo widzieć nie chcesz. Czy to wina mojego wieku? Dlatego, że jestem o klasę niżej? Dzisiaj poczułam się odrzucona. Być może zauważył ktoś inny? Powiedział Ci. W moim przypadku wszystko jest możliwe. Może zbytnio się narzucam. Potrzebujesz czasu, żeby oswoić się z moim natrętnym wzrokiem? Chcesz odpocząć od niego raz na zawsze? Powiedz mi to... Nie chcę łudzić się, że kiedykolwiek powiesz "Patrz na mnie, Twój wzrok jest dla mnie jak promień Słońca". Powiesz? Może za dużo wymagam. Przecież nawet nie rozmawiamy. A ja bardzo bym tego chciała. Powiedz cokolwiek. Twój głos... melodia, która wydobywa się z Twych ust, nawet jedno słowo daje mi poczucie bezpieczeństwa, bo przy muzyce czuję się jak dłoń w rękawiczce.

O nim nie chcę już słyszeć. Liczysz się Ty, Twoje błękitne oczy, czekoladowe włosy, sympatyczny wyraz twarzy, czarujący uśmiech...

Jesteś poza moim zasięgiem.

środa, 17 września 2008

first

Znowu sama, porzucona przez tchórza. Nie miałeś nawet odwagi, by przyznać się, co jest we mnie nie tak, co nie podoba Ci się aż tak bardzo, że udawałeś związek. Wykorzystałeś chwilę mojej słabości do Ciebie, wykorzystałeś mnie. Bałeś się powiedzieć w twarz, że to koniec? Właściwie chyba nigdy się nie zaczęło. Argument? Miałam tabuny chłopaków, których zmieniam co zachciankę. Prawda? Że miałam ich w rzeczywistości tylko dwóch. No i jeszcze Ty... Frajer, który z pewnością nie zalicza się do rasy mężczyzn. A może właśnie idealnie do nich pasujesz? Sama już nie wiem, czy typowy mężczyzna to twardy, suchy, zepsuty do szpiku kości arogant? Mówiłam, że to w Tobie lubię, Twoją arogancję, samouwielbienie i pychę.
Czarna prawda,
Złote kłamstwo...
Nie potrafię żyć z kimś, kto pozuje ślepemu Bogu do zniszczonej fotografii.
Ty nie potrafisz zaakceptować faktu, że potrzebowałabym odrobinę uwagi.
Więc właściwie bez słowa, bez odrobiny tłumaczeń znikasz.
Widzisz też jednak, ze potrafię bez tego żyć...
Nie mogę znieść tylko faktu, że byłam taka głupia. Dałam się ponieść sztucznemu losowi, który podrzuca mi kłodę, gdy tylko pragnę zbliżyć się do szczęścia. Zsyła mi on żmiję, która kąsa. Nie? Fakt. Los podkłada mi owoc cisu, który z zewnątrz jest piękny, czerwony niczym miłość, miękki i słodki, jak wata cukrowa. Co dalej? Rozgryź pestkę. Dowiesz się, jednak nikomu nie zdołasz opowiedzieć o tym, co zobaczyłeś, a nikt nie dowie się, dlaczego Cię nie ma.

Kurtyna Twego teatru opada,
scena płonie świtem,
A ja z oczu zmywam sen...

Brak mi pocałunków, uścisków, czułych słów... Nie Twoich, bo Ty mi ich nie dawałeś. Jego. Ale co Ty możesz o tym wiedzieć?