Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

poniedziałek, 25 maja 2009

thirty fifth

"2 Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!
Bo miłość twa przedniejsza od wina.
3 Woń twych pachnideł słodka,
olejek rozlany - imię twe,
dlatego miłują cię dziewczęta.
4 Pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy!
Wprowadź mnie, królu, w twe komnaty!
Cieszyć się będziemy i weselić tobą,
i sławić twą miłość nad wino;
[jakże] słusznie cię miłują!
5 Śniada jestem, lecz piękna,
córki jerozolimskie,
jak namioty Kedaru,
jak zasłony Szalma.
6 Nie patrzcie na mnie, żem śniada,
że mnie spaliło słońce.
Synowie mej matki rozgniewali się na mnie,
postawili mnie na straży winnic:
a ja mej własnej winnicy nie ustrzegłam.
7 O ty, którego miłuje dusza moja,
wskaż mi, gdzie pasiesz swe stada,
gdzie dajesz im spocząć w południe,
abym się nie błąkała
wśród stad twych towarzyszy. "

Pnp 1, 2-7

sobota, 23 maja 2009

thirty fourth

Jesteś jedną z tych prawd, które chciałabym znać.
I jedną z tych chwil, co powinny trwać.
Jedną z tych gwiazd, co świetlą mi drogę
I jedną z mych sił, gdy iść już nie mogę.
Jesteś jednym z tych słów, które słyszeć chcę
I mleczną czekoladą, kiedy jest mi źle.
Jesteś tą chusteczką, w którą lecą łzy,
I Dziadkiem Piaskowym, który zsyła sny.
Jesteś tajemnicą, której nie zna nikt
I kojącą ciszą, gdy wokoło krzyk.
Jesteś tym deszczem, który gasi suszę
I tym cierpieniem, które znosić muszę...
Mógłbyś być i sercem, które dla mnie bije,
Wampirem, co krwi spragniony gryzie moją szyję,
Mrokiem, co do snu co noc mnie układa
I nożem, co cios śmiertelny mi zada.
Bądź tym ostatnim, to moje życzenie...