Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Chcę ci uśmiech słać co rano
Jeszcze zanim smuga słońca
Połaskocze twoje usta...
Ja to zrobię.
Zanim pierwszy błysk poranka
Cię otuli żarem świtu
Ja to zrobię.
Zanim pierwszy powiew wiatru
Zacznie szeptać ci do ucha
Od lat znane czułe nuty
Ja wyszepczę, że cię kocham.

Pragnę tonąć w twoich oczach
Które jeszcze tlą się nocą.
W tych, co patrzą na mnie szkliście...
Gdy swą dłonią
Twój policzek
Muskam zanim krople wody
Zmyją z ciebie snu ostatki
I zapomnisz rozkosz nocy.
Pragnę ciepło twojej skóry
Zamknąć
W dłoniach
Jak motyla.

Niech łaskocze moją skórę.
Niech łaskocze moje myśli.
Delikatny jak twój oddech
Przeszywający jak dotyk
Otulajacy niczym twe spojrzenie
I obezwładniający
Niczym twego głosu brzmienie.
By wreszcie
Powrócić w mrok senny
Ukojona
Twoim słowem
Twą czułością
Twoim ciałem
I miłością...
Mam wrażenie, że wielu ludzi traktuje bycie szczęśliwym bardzo holistycznie. Spełnianie się w jakimś aspekcie ma skutkować tym, że jesteś szczęśliwy. Człowiek, który zadaje pytanie "Czy jesteś szczęśliwy?" oczekuje jednoznacznej odpowiedzi. System 0-1. Jesteś albo nie. Proste? Niekoniecznie. Może jest to związane z piramidą potrzeb? Może jedni mają te potrzeby niezwykle ograniczone i łatwiej jest im osiągnąć szczęście, a inni wciąż czują niedosyt mimo coraz to nowych osiągnięć. Ale czy tak naprawdę szczęście nie jest pojęciem utopijnym? Czy istnieje na tym świecie człowiek, który jest szczęśliwy? Moim zdaniem nie. Bo potrzeby wciąż się zmieniają. Po spełnieniu jednej pojawia się nowa i jest to zamknięte koło. Pragniemy tego, czego nie mamy, a przecież nie jesteśmy w stanie posiadać wszystkiego. Zawsze znajdzie się jakieś ALE. Sama kiedyś myślałam o ludziach, którzy mają coś, czego nie mam ja "Szczęściarz. Jak on może tego nie doceniać? Jak on może być nieszczęśliwy? To straszne...". A jednak nie jest takie straszne.To normalne. Bo mimo posiadania dochodowej pracy, świetnego wykształcenia, kochającej kobiety i dachu nad głową nie spełniał się w jakimś aspekcie swojego życia i to czyniło go człowiekiem nieszczęśliwym. I tu znów pojawia się kwestia systemu 0-1. Mogę być szczęśliwa albo nieszczęśliwa. No nie. Jak to działa? Mogę zbliżać się do ideału szczęścia albo od niego oddalać. A jednak można być nieszczęśliwym... gdyby nie było to  możliwe, liczba samobójstw byłaby równa zeru. Czasem jednak myślę, że istnieje coś, co decyduje bezpośrednio o poziomie szczęścia. Tym czymś jest inteligencja, a jej poziom jest odwrotnie proporcjonalny do poziomu szczęścia.
Znowu chaotycznie. Bałagan myślowy...