Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

wtorek, 23 września 2008

fifth

Liście jeszcze zielone. Żaden nie lśni złotem, nie mieni czerwienią ni brązem. Kalendarzowa jesień w pełni jest jeszcze w oddali. A jednak moje myśli ogarniają wszystkie odcienie szarości. Melancholia, nostalgia... To jedyne, co mogę powiedzieć o swoim nastroju, choć sama nie wiem, czym jest to właściwie spowodowane. Pogoda? Strugi deszczu i wiatr hulający pod cienką bluzeczką, w której dotychczas było zbyt gorąco? To całkiem możliwe, choć mogłabym też rzec, że jest to wina Twojego braku zainteresowania. Posyłam Ci uśmiech. Staram się zwrócić Twoją uwagę. Może staram się za bardzo? A może zbyt wiele chcę... Ty uśmiechasz się lekko, prawie niewidocznie.
Wiem.
Chciałabym za szybko.
Za bardzo.
Zbyt chaotycznie.

Czuję, że nie mogę obrać w swoim życiu żadnego celu. Nie widzę siebie w przyszłości.
Zdarza się uśmiech, dobry humor, ale na krótko. Widzę Ciebie - moja twarz pokrywa się rumieńcem, a zarazem nieśmiałym uśmiechem. Zawstydzonym, ale szczerym. A Ty? Ciężko Cię rozszyfrować. Niby czasem spoglądasz, ale kiedy nasz wzrok spotka się - starasz się tego nie widzieć. Przynajmniej przez chwilę, bo moje oczy kierują się w tym momencie na kogoś innego. Dla niepoznaki. Nie widzę jednak wtedy, jak reagujesz, kiedy się uśmiecham z zaskoczenia.

Może zachowujesz się tak, jak ja? Coś Cię przyciąga, ale boisz się tego okazać? Wydaje mi się... mam wrażenie, że Ty interesujesz się chociaż odrobinę....

Warto Kierować się instynktem.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

wybacz. ciężko mi się to czyta ze świadomością tego, co ujrzałam dziś.
;*

Anonimowy pisze...

o kurcze, ale gafka. to chyba zupełnie inna historia...