Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

poniedziałek, 29 marca 2010

seventy seventh

Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły
I szumią kleszcze za borem.
Czy mnie tam czeka mój Filon miły
Pod umówionym jaworem?

Nie będę nawet warkocza plotła,
Włosów też nie umyję.
Może, gdy będę wyglądać jak miotła,
Kleszcz w dupę mnie nie upije.

A tam mój tęskni, tęskni kochany,
Pod tym jaworem siadnął,
I czeka bezmyślnie chłop porąbany,
By mu na łeb kleszcz spadnął.

Wszystkie to takie tępe chłopiny,
Ja, pani, znosić to muszę...
I niesę mu kosza, w koszu maliny
I ten kwiecisty wianuszek.

Prowadź mię teraz, miłości śmiała!
Gdybyś mi skrzydła przypięła,
To bym Filona raz przeleciała
I za nowego się wzięła...

Oto już jawor... słyszę te kleszcze
I inne robactwo, co pełza.
-Filon gdzie jesteś? Nie ma go jeszcze!
A ja tu zdradzona, we łzach.

Pewno po drodze w złe drzewo skręcił,
Do swojej innej bogini.
Jak wcześniej mnie tak kusił i nęcił
Teraz se z inną to czyni.

Pewnie jej mówi: "Pięknaś, waćpanno!"
Zaraz go wykastruję.
Jak ty mnie, ja cię zdradzę w zamianno!
Na jawor się zwinnie wdrapuję...

I widzę! Krzyczę z korony drzewa!
"Filon, Ty łajzo bezmózga!"
"Co? Siadłem se" -pod innym jaworem ziewa.
Na łbie ląduje mu rózga.

"Nie pod tym jaworemśmy się zmówili!"
"Nie doszłem. Nie z mojej winy"
"Już się nie tłumacz... szkoda mi chwili."
Westchnęłam i dałam maliny.

Tak leżeliśmy, pod złym jaworem,
Bo Filon się zmęczył w drodze.
A niech go kleszcze zeżrą wieczorem.
Jakoś się z tym pogodzę.

sobota, 27 marca 2010

seventy sixth

Ostatnimi czasy zastanawia mnie kila spraw, które właściwie pozostają mi niewyjaśnione. Mianowicie...
.Dlaczego pseudomuzycy, kreując nowy teledysk, zamieszczają w nim, jako główny element, półnagie panie? I z tą nagością posuwają się coraz dalej. Czy aby wideoklip mógł się przebić na rynku 'muzycznym' musi zawierać elementy (teraz już) pornograficzne? Włączam telewizor, a tam, nie dość, że nie mogę nazwać tego muzyką, to jeszcze po ekranie latają mi gołe dupy. Nikt prócz mnie nie czuje się aby skrępowany oglądaniem takich idiotyzmów? Gdyby w telewizji kablowej czy satelitarnej był dostępny choć jeden program tylko i wyłącznie z muzyką, który emitowałby piosenki niszowe, wyższej klasy, to z pewnością miałby wielu zwolenników i nie tylko ja byłabym zainteresowana. Ale kogo obchodzi zapotrzebowanie kulturalne ludzi na poziomie... Teraz głównymi odbiorcami mają być ludzie tępi, którzy chłoną takie ideały 'kobiecości' i gołodupości jak gąbka. I dziwić się, jak ubiera się dzisiejsza młodzież, dzieci 12, 14, 16-letnie... Kwintesencja kiczu i doglebności. Wszystkie te tandetne i kiczowate zespoły nadrabiają zapewne wybrakowanie muzyczne strojem, a raczej jego brakiem. Na czymś przecież muszą zarabiać. Nie mam talentu? Śpiewam z playbacku? Mogę jedynie zdjąć gacie i zamachać silikonowymi pośladkami przed kamerą... A wtedy taka cipa nie przebija się niczym na rynku, bo jest taka, jak wszystkie inne cipy. Nic nowego... A zespoły używające prawdziwych instrumentów, niedoszlifowane diamenty, z niebywałym talentem nie mają szansy zaistnienia.
Coś tu jest chyba nie tak jak powinno, prawda?

wtorek, 23 marca 2010

seventy fifth

"Mamo, gdzie mój warkoczyk,
Ten, co zaplotłaś dziś z rana?"
-Jest środek nocy, dziecko.
poranek ci jeszcze nie nastał.
"I nie będzie już mego warkocza?"
-Będzie, być może, jak skończę.
"A ile ci zajmie kończenie?
Minutę, sekundę, dzień może?"
-Być może. Być może, dziecko,
Lecz daj mi się skupić na rzeczy.
"Ale zapleciesz go z rana?
Jak tylko słonko poświeci?"
-Tak dziecko. Jak słońce wzejdzie,
Być może, bo nie wiem, czy skończę.
"A gdy tak kończyć będziesz,
Pomyślisz o warkoczyku?"
-Możliwe, dziecko. Być może.
Mam teraz ważniejszą sprawę,
Co czekać nie może zwłoki.
Zajęte mam myśli niezmiernie.
"Mówisz, że spleciesz rano...
A jeśli ranka nie będzie?
Czy wtedy nie będzie warkocza?
Czy kończyć będziesz do rana...?
-Być może, dziecko. Daj spokój.
Skupienia mi trzeba przy pracy.
"A skoro środek jest nocy,
Może poczytasz mi, mamo?
Zmęczenie powieczki mi skleja,
Ale gdy zamknę, nie zasnę.
Głos twój - aloes kojący.
Czemu tak na mnie nie patrzysz?"
-Wpierw warkocz, czytanie teraz.
Nie widzisz, że matka zajęta?
Że pracy ma od cholery?
Idź spać. Ja skończę. Być może.

czwartek, 18 marca 2010

seventy fourth

Widać w roku taki moment,
Jedna chwila, po niej cień,
Co się jawi deszczem komet,
Dając nocy złudny dzień.
Granat się błękitem zalśni,
Świat się dzieje niby w baśni.
Miłoszowa porcelana
Znów istotna, znów kochana.
Ptaki dźwięczą swą piosenkę,
Delikatny sunie wiatr.
Ja, trzymając cię za rękę,
Spaceruję stokiem Tatr.
Tak bym chciała zdobyć siłę,
Co przedłuży wdzięczną chwilę.
Wiem. Przeminie. Dobrze wiem.
Niech więc będzie Carpe Diem.

wtorek, 9 marca 2010

seventy third

Czekam, tak niewzruszenie...
Na cień blasku słońca, na wiatru tchnienie.
Na blady świt, chociaż szronny,
Gdyż zasłodzi mrok nieba różem ciepłym, wonnym,
Bo pachnącym wiosennie.
I na to czekać będę cierpliwie i wiernie.
Bez cienia zwątpienia,
Tonąca w złudzeniach,
Mdlejąca z pragnienia,
Śniąca bez wytchnienia.
I Ty, to Ty, Ty właśnie,
Wzrok podniesiesz i szepniesz, kiedy słońce zgaśnie,
Że kłamię, że widzisz po mnie,
Bo wzrusza mnie czekanie na Cię nieprzytomnie.
Tyś słońca promieniem,
Tyś jest wiatru tchnieniem,
Tyś świtem różanym,
Tyś mym ukochanym.

poniedziałek, 8 marca 2010

seventy second

Wszystkim Kobietom, które nie dostały dziś życzeń z jakichkolwiek przyczyn -

Wszystkim Paniom, które dostały dziś życzenia z serii 'kopiuj + wklej' -

Wszystkim Damom, które otrzymały dziś moc życzeń od grona uprzejmych panów -

Każdej Madame, Mademoiselle, która dzień ten traktuje jak każdy inny -

-życzę Wam, abyście kochały siebie takimi, jakimi jesteście, nie interesowały się opinią publiczną, byście były tak wyjątkowe, jakimi można Was oglądać na co dzień i miały świadomość, że jesteście kimś wielkim, niezależnie od cudzego zdania. Do tego, abyście nie przejmowały się takimi głupimi świętami, jeśli sprawiają Wam dyskomfort.