Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

wtorek, 12 stycznia 2010

fifty eighth

Ty, bezkręgi klechów sługo,
Co mnie wprawiasz o wymioty
I Ty, próżny lustra władco,
Wraz z tym, co go zowię Cioty,
I ten co swe ścieżki życia
Tyczy pod kąt carskiej mapy,
Obok tego, co mgłą żyje,
Mienia mając wszystk ochłapy,

Marsz pod mury, nim wyliczę.
Wtem zestrzelę wam oblicze
Byście w krwi tonęli długo.
Znacząc wdzięcznie limfy strugą.
I giń w bólu drugi z pierwszym,
Byście mi nie psuli wierszy.
I giń w mąkach trzeci z czwartym,
Tępym, nędznym, odchód wartym.
I Ty, piąty, precz Szatanie,
Niech cię chłoną krwi otchłanie.

Brak komentarzy: