Bądźże mi natchnieniem, mocarny Nurcie Rzeczny.
Uderz wodnym biczem myśli me zhańbione!
Niech grzmot fal Twych potężnych będzie mi symfonią.
By się podmiot liryczny dziśdzień czuł bezpieczny.
I zaklinam Cię Słońce - ognisty czarny dziurze,
Co troski moje wchłaniasz z krwi osobliwością.
Usłysz wrzask mój z wnętrza. Wzywam Twe oblicze
Byś mi tym świecił w życiu, jako nań zasłużę.
Trawy! Kwiaty! Krzewy! Bądżcie dla mnie muzą.
Tchnijcie we mnie, Niebiosa, błękit ukojenia.
A Ty, Drzewcu, ukryj mnie cieniem przed 'nimi',
Co śmiercią mnie gonią, bo się lepsi budzą.
I mnie, niewieszczowi, poecie niewypełnionemu!
Oddaj, Zeusie, piorun, moc swoją najświętszą,
Bym zagrzmiała jak Fala, zalśniła niby Słońce
I ogniem oddała posłuże światu niewiernemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz