Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

czwartek, 8 stycznia 2009

twenty seventh

Wyglądam przez okno i nie widzę prawie nic
Poza bielą na mojej ulicy.
Biel śnieżna
która nie jest dziełem Anioła.
Nie on rozpostarł skrzydła
aby mi ją pod nogi usypać.
Nie on trzepoce skrzydłami
aby spowijał mnie biały wiatr
Nie on sprawia
bym poczuła chłód, który
Jest zarazem pociągający.
Nie on zawładnął moimi myślami.

Tonie w krainie zapomnienia
chociaż nadal czasem przewija się między
martwymi drzewami, zamarzniętymi.
Nie jego złoto,
lecz innego brąz.
Nie jego chłopięcy wzrok,
lecz innego męski uśmiech.
Nie jego niedostępność,
lecz innego całkowita nieosiągalność.
A biel śniegu za oknem
przypomina mi właśnie ciemność Innego.

Raz otworzę bramę Edenu, ryzykując tęsknotą

Za tym co sprawiało mi radość
i szalone uwielbienie dla Twojej osoby - Inny.
Jest ona,
jestem ja.
Ja jestem mną,
ona nie.

Brak komentarzy: