Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

poniedziałek, 26 stycznia 2009

twenty nineth

Świecie niezrozumiany,
Niedostrzegalny w przestrzeni,
Nie istotny pod względem wszechświata.
Niby - niepotrzebny.
Niesiesz mię co dzień
tysiąc smutnych wieści,
tysiąc umrzeń od ludzi,
tysiąc głodnych dziecięć,
tysiąc trosk i smutków.
Sprawiasz ból, tęsknotę,
a przecież, gdybyś zniknął,
nikt we Wszechświecie by nie zauważył
-Świecie.
Boś pod kątem nieskończoności
jest jak ziarno piasku na plaży.
Jak mrówka w mrowisku.
Jak włos jeden w psiej sierści.
jak jedna z igieł u gałązi sosny.
Lecz jakby Ciebie zabrakło
-Nędzo moja i łez fabryko dośmiertna,
Któżby mnie co dzień do życia budził?
Któżby pozwalał kwiecie łąk podziwiać?
Któżby nuty słowikom podsunął,
Co by mię melodię ku rozkoszy grały?
Choć żeś jest skłonny w ciernie kierować,
Zakazać śmiechu, gdy czas jest smucić...
Ukochasz ludzi, dla którychś jest nożem,
co pierś przeszywa, by krwi ulać i zabić.
Dla tych, co myslą 'Świat mnie nie pojmuje
i kpi w oczy żywe, każąc mi wciąż istnieć'
Jesteś zbawienny, przebaczasz zwątpienia.
I dajesz szansę, siejąc życia krocie.
A ja Cię kocham nieistotny Świecie,
bo dla mnie swą istotą żeś najistotniejszy,
I chociaż w morzu jesteś jeno kroplą,
dla mnie ta kropla znaczenia nabiera,
kiedy ukażesz mi natury cuda, piękności,
smutki, dary wiosny i wszelkie żałości,
bo czymże by słodycz była na świecie
-O Świecie!
gdyby nie goryczy olbrzymie ilości?

Brak komentarzy: