Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

thirty second

Chwyć swą dłonią mą dłoń
I powędruj ze mną do gwiazd,
Gdzie w bezkresnym mroku
Pobłyskują płomienie nadziei.
Zaprowadź mnie do Oriona,
Pokaż, że sam nim jesteś.
Ja pragnę być Twą zdobyczą
I po życia kres przechadzać
po bezdrożach Drogi Mlecznej.
Ściskając Twą dłoń w mej dłoni.
I wplączę się w świetlisty
warkocz komety Haleya.
On otuli mnie, uwiąże, obejma.
I powlecze za sobą w świat
Marzeń i mych chorych fantazji.
Moich urojeń i absurdów.
To właśnie
moja utopia,
moje sacrum,
mój sen, który pozwala mi wyrwać się
z codziennego amoku i animozji.
Gdy wyrwiesz mnie z objęć komety,
Ukołyszesz troskliwie,
Lecz wnet zbudzi trel martwego słowika
I zawróci ku zblakłej rzeczywistości.
A wieczorem oddać się sennościom...
I znów chwycić Twą dłoń moją dłonią.

1 komentarz:

DorotaT pisze...

super Olu, oby tak się stało..