Gdy Ci to śpiewam, u mnie pełnia lata.
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy...

niedziela, 29 maja 2016

Co dnia, o świcie dostaję nową kartkę papieru,
Czystą, skalaną jedynie bielą poranka.
W dłoń wtykam ołówek - tak łatwo go zmazać...
Zacząć mogę rysować siebie od początku.
Od czubka głowy aż po końce palców
Postać moim okiem idealną stworzyć
I nie myśleć o tym, że wczorajszy rysunek
Był karykaturą tego ideału...
Od nowa stawiać każdą linię,
Gdy umysł wypełniony jest kreatywnością
I cieszyć się z procesu tworzenia.
Narysować siebie...
Idealną kobietą.
Idealną kochanką.
Idealną żoną.
Idealną matką.
Idealną partnerką.
Idealną przyjaciółką.
Idealną gospodynią.
Idealną córką.
Idealną... sobą.
Lecz to niemożliwe. Rysunek się nie udał.
Na próżno usiłuję zmazać twór koślawy,
Gdy zbyt mocno przyciskałam grafit.
Jednak w akcie rozpaczy dane mi go zniszczyć,
Leży więc rozdarty gdzieś w kącie pokoju
Razem z całą resztą rozerwanych kartek.
A jutro? Dostanę nową kartkę.
I kolejną splamię dziełem nieudolnym.
A gdyby tak... nie rysować wcale?

Brak komentarzy: